Transylwania w pigułce: malownicze miasteczka, zamek Drakuli i miejsca z horroru Zakonnica

by Magdalena
0 komentarzy

Rumunia to kraj, który nie jest zbyt popularną, instagramową destynacją, a ma naprawdę sporo do zaoferowania. Czy zatem najsłynniejszy region tego państwa – Transylwania jest taka upiorna, jak ją malują w książkach i filmach? 🤔 Co ciekawego oprócz Zamku Drakuli można zobaczyć przemierzając Transylwanię? Postanowiliśmy to sprawdzić udając się w podróż śladami najsłynniejszego wampira świata – hrabiego Drakuli 🧛‍♂, średniowiecznych miasteczek oraz horroru Zakonnica, jednego z lepszych (wg nas) zaraz po Obecności filmów grozy ostatnich lat. Spoiler alert! Czytając ten wpis niczego się nie wystraszycie, a oprócz tego dowiecie się wiele ciekawostek i odkryjecie kilka klimatycznych, pięknych miasteczek! 🙂

Sighisoara, Rumunia – kolorowe miasteczko niczym włoskie Burano

Transylwania samochodem – nasza trasa i wjazd do Rumunii

Granicę z Rumunią przekraczaliśmy w Nagylak, w pobliżu węgierskiej miejscowości Makó (gdzie też spaliśmy). Wjeżdżając do Rumunii obowiązkowo trzeba posiadać paszport, gdyż ten kraj nie jest członkiem Strefy Schengen. Na przejściach granicznych stoją bramki i są przeprowadzane kontrole. Przed wjazdem na teren Rumunii należy mieć wykupioną winietę.  My swoją kupiliśmy przed wyjazdem na portalu e-winiety.pl (polecamy!). Za 7-dniową winietę dla samochodu osobowego zapłaciliśmy łącznie 28 złotych, czyli niewiele. A dzięki temu mogliśmy swobodnie poruszać się po wszystkich drogach i autostradach 🙂

Nasza trasa po Transylwanii, zwanej także Siedmiogrodem, obejmowała miejscowości: Hunedoara ➡ Sybin ➡ Cârța ➡ Braszów ➡ Bran ➡ Sighișoara.

Wracaliśmy przez Kluż-Napoka i Oradea, kierując się do przejścia granicznego z Węgrami w Borș. Plan na Rumunię mieliśmy bardziej ambitny, włączając w to stolicę kraju – Bukareszt. Jednak odległości między miastami były ku naszemu zaskoczeniu baaardzo duże i sama trasa z jednego punktu do drugiego dla nas trwała całą wieczność 🙂 Mając ograniczenie w postaci dni urlopowych nie chcieliśmy ponad pół dnia spędzać w samochodzie, by przejechać z miasta do miasta. Mamy pretekst, by wrócić! Bukareszt, jak i kilka innych miejsc odwiedzimy innym razem 🙂

Czy Drakula istniał naprawdę?

Zanim przedstawię Wam kilka miejsc związanych ze słynnym Drakulą, warto najpierw wyjaśnić czy rzeczywiście żył ktoś taki i skąd wziął się jego fenomen. Postać Drakuli – spopularyzował i wymyślił XIX-wieczny, irlandzki pisarz – Bram Stoker. Drakula jako bohater literacki był hrabią – wampirem żyjącym na zamku w Transylwanii. Jako wampir żywił się krwią swoich poddanych, będąc przy tym okrutnym, bezlitosnym i bezdusznym. Kierowała nim chęć zaspokojenia swoich krwiożerczych, zwierzęcych instynktów. Postać Drakuli rozpoczęła modę na wampiryzm i rozsławiła Transylwanię na cały świat, a sam wizerunek krwiopijcy ewoluował przez lata za sprawą licznych filmów i seriali. Pierwszą filmową ekranizacją powieści Brama Stokera, o której warto wspomnieć, był film Nosferatu – symfonia grozy z 1922 roku (film ma już 100 lat!). Był to jeden z pierwszych horrorów w historii kina. Filmowy Nosferatu stał się pierwowzorem postaci wampira i późniejszych niezliczonych opowieści (poniżej na grafice z lewej strony). Czy ta owiana mrokiem postać była w takim razie tylko wytworem wyobraźni?

Poznajcie historyczny pierwowzór Księcia Ciemności – żyjącego w XV wieku Włada Tepesa zwanego także „Palownikiem” lub „Drakulą” (na grafice powyżej z prawej). Był to jeden z wybitniejszych, surowych władców Rumunii, pierwowzór Księcia Ciemności. W Rumunii uznawany jest za bohatera, za sprawż skutecznie odpieranych tureckich ataków oraz węgierskiej ekspansji. Jak wskazuje wiele źródeł – Wład znany był ze swojego okrucieństwa, ale i sprawiedliwości. Przydomek „Palownik” zyskał za sprawą brutalnych sposobów rozprawiania się z przeciwnikami, przyczyniając się do śmierci wielu tysięcy mieszkańców kraju. Nabijanie na pal, przybijanie niemowląt do piersi matek, gotowanie ofiar żywcem, odcinanie kończyn… To tylko część przykładów stosowanych przez niego bestialskich tortur. Z jego rozkazu palono wsie i osady, a studnie i zbiorniki wodne zatruwano. Wład ponadto organizował śmiertelne zasadzki oraz taktyczne podstępy, które umożliwiały mu osiągnięcie celu. Przeciwnicy mówili o nim, jako o szaleńcu żądnym krwi. To właśnie te brutalne historie stały się podstawą czarnej legendy, która odżyła w XIX wieku za sprawą powieści Brama Stokera.

Jak widzicie, zarówno postać fikcyjna Drakuli, jak i jego rzeczywisty pierwowzór – Wład Tepes mają ze sobą wiele wspólnego. Mimo, że oni sami w czasach współczesnych nie żyją, opowieści o nich są wiecznie żywe, a ich postaci napędzają Rumunii wielu turystów. Nie musicie się więc niczego obawiać – słynne odstraszacze na wampiry, czyli drewniany kołek i czosnek nie będą Wam w ogóle potrzebne 🙂 Skoro już rozwiałam Wasze obawy i wyjaśniłam Wam co nieco, przejdźmy więc do miejsc wartych odwiedzenia w Transylwanii!


Transylwania – miejsca, które warto odwiedzić

1. Hunedoara – Zamek Korwina

  • Adres: Curtea Corvineștilor nr. 1-3, Hunedoara 331141, Rumunia
  • Bilety: dorosły 39.6 lei (ok. 38 zł), ulgowy 7.7 lei (ok. 7.40 zł) – można kupić online lub na miejscu pod zamkiem
  • Strona www: http://castelulcorvinilor.ro/

Naszym pierwszym punktem objazdówki po Siedmiogrodzie był średniowieczny Zamek Korwina (Castelul Corvinilor), położony na obrzeżach przemysłowego miasta Hunedoara. Powstały w XV wieku obiekt, to jeden z największych zamków Europy i zarazem najpiękniejszy zamek w całej Rumunii. W swoim życiu widziałam sporo zamków, które nie robiły na mnie wrażenia. Jednak ten zdecydowanie wyróżnia się jeśli chodzi o bryłę, wielkość i baśniową konstrukcję. Sam zamek nie był nigdy obiektem militarnym, tylko rezydencją królewską z fortecą obronną. Najważniejsze jego wyróżniki to siedem okrągłych wież obronnych, wysokie mury otoczone fosą, Sala Rycerska (zwana Królewską), Sala Rady oraz gotycka kaplica. Same wnętrza mają trochę mroczny klimat, jest w nich dosyć ciemno i nie znajdziemy tam zbyt wiele eksponatów. Zamek posiada także lochy i więzienie, do których można zajrzeć w ramach biletu wstępu. Jednym z więźniów lochów był… nie kto inny, jak Vlad Palownik.

Według portalu IMDb (największa na świecie internetowa baza danych na temat filmów) to właśnie na Zamku Korwina kręcony był film Zakonnica. Kilka miejsc udało nam się namierzyć 🙂 Tuż przy zamku znajduje się sporo stoisk z pamiątkami i przekąskami oraz wystawa poświęcona średniowiecznym metodom tortur – Torture Exibition (osobny bilet, miejsce nieodpowiednie dla dzieci, tak samo jak lochy zamkowe).

2. Sybin (Sibiu)

Sybin to jedno ze słynniejszych siedmiu miast Siedmiogrodu, do którego warto wpaść z kilkugodzinną wizytą. Klimatyczne miasteczko otoczone jest doskonale zachowanymi murami obronnymi, które miały za zadanie chronić mieszkańców przed najazdami Tatarów i Turków. Do tego imponująca, świetnie zachowana starówka połączona systemem przejść, historyczne wieże (np.: wieża Tkaczy, Cieśli, Garncarzy i Gruba Wieża). Dawniej Sybin mógł się pochwalić aż 39 basztami obronnymi, ostały się zaledwie 3 z nich: Baszta Stolarzy, Baszta Garncarzy i Baszta Arkebuzerów. Centralnymi punktami miasta są dwa place: Duży (Piata Mare) od którego odchodzi deptak – Stradă Nicolae Balcescu i urokliwy Mały (Piata Mica) z dużą liczbą restauracji. Połączone są ze sobą wąskim przesmykiem z Wieżą Ratuszową, pod którą przejście podobno przynosi szczęście 🙂

Miasto skradło nasze serca wąskimi uliczkami i pięknymi kamienicami. Czas w nim płynie jakby wolniej, nikt nigdzie się nie spieszy. Jak się dobrze przyjrzycie na poniższym zdjęciu, w niektórych budynkach na poddaszu można wypatrzyć charakterystyczne małe, płaskie okna zwane przez mieszkańców „oczami miasta”. Dawniej poddasza tych domów pełniły funkcję magazynów zbożowych, a wpadające przez okienka światło i powietrze wpływały pozytywnie na jakość plonów.

Rumuński klasyczek – Mititei / Mici (podłużne grillowane kiełbaski z mięsa mielonego z ziemniakami i sosem musztardowym) | Restauracja Kulinarium, Piața Mică 12, Sibiu

Punktem, którego nie można przegapić odwiedzając Sybin jest żelazny Most Kłamców. Według legend, gdy przejdzie po nim ktoś z nieczystym sumieniem i licznymi kłamstwami na koncie – most runie. Na szczęście my bezpiecznie po nim przeszliśmy i nic nam się nie stało (poniżej dowód – z moim mężem na pierwszym planie) 🙂 Sybin jako dawne miasto rzemieślników i artystów odgrywa ważną rolę na mapie Rumunii, do tego stopnia że w 2007 roku pełnił funkcję Europejskiej Stolicy Kultury.

3. Monaster Cârța

Monaster we wsi Cârța powstał w latach 1202-1206 i jest najstarszym gotyckim, ufortyfikowanym kościołem w Europie Wschodniej. Klasztor od ponad 500 lat nie funkcjonuje i z biegiem czasu popadł w ruinę. Z nawy głównej nie zachowało się zbyt wiele, pozostały już tylko resztki murów, w których urządzono dawniej cmentarz żołnierzy niemieckich z I wojny światowej. Ci z Was, którzy oglądali horror Zakonnica z 2018 roku kojarzą, że miejscem akcji filmu było rumuńskie Opactwo św. Cârțy, gdzie w tajemniczych okolicznościach zginęła siostra zakonna. Miejsce to istnieje naprawdę i uznawane jest za jedno z najbardziej nawiedzonych w całej Rumunii. Poza zjawiskami paranormalnymi i nazwą klasztoru, miejsce niewiele ma wspólnego z samym filmem. Mówi się, że klasztor Cârta jest nawiedzany przez zmarłych mnichów cysterskich, dla których opactwo było dawniej domem.

4. Braszów (Brașov)

Rumunia ma swój Hollywood i jest nim Braszów, miasto „trzech wzgórz” położone w centralnej części kraju! Można go w ten sposób nazywać nie tylko ze względu na znajdujący się od 2004 roku napis u szczytu wzgórza Tampa, na które prowadzi kolejka linowa (super panorama na całe miasto!). Jest to jedno z ładniejszych rumuńskich miast, cieszące się ogromną popularnością wśród turystów. Napis to z pewnością nie jedna z atrakcji miasta. Ładny deptak pełen licznych sklepików i knajpek (Strada Republicii), zabytkowe zabudowania z pomarańczową dachówką, a także rynek (Piața Sfatului) z fontanną i XV-wiecznym ratuszem, gdzie toczy się główne życie mieszkańców. Braszów wyróżnia także Czarny Kościół, największa gotycka świątynia pomiędzy Wiedniem a Stambułem. Swoją nazwę zawdzięcza charakterystycznemu kolorowi, który pozostał po pożarze z XVII wieku.

Innym wartym zobaczenia miejscem jest pochodząca z XVII wieku 80 metrowa ulica Strada Sforii ukryta między dwoma wysokimi kamienicami. Uważana jest za 3. najwęższą uliczkę w Europie, bo liczy tylko 1,35 metra szerokości. Legenda o Strada Sforii mówi, że w średniowieczu ukrywały się tu pary, by potajemnie móc się całować, a także młodzi kochankowie, których rodzice nie zgadzali się z ich związkiem. Jak głosi legenda, pary całujące się na ulicy Sforii, zostaną razem na zawsze. Dlatego też cała uliczka wypełniona jest podpisami par, miłosnymi wyznaniami i kłódkami.

Braszów był naszym przystankiem przed samą wizytą w miejscowości Bran, w której to znajduje się Zamek Drakuli. Jeśli będziecie potrzebowali noclegu w tym mieście, to polecamy Wam MiddleHouse. Pokoje dosyć małe, ale jest w nich wszystko czego potrzeba (w naszej ocenie 🙂 ). Co z Braszowem miała wspólnego postać Drakuli? Wojska Vlada Palownika zdobywały miejską cytadelę i 40 kupców, którzy odmówili zapłaty podatków, zostało… nabitych na pal a następnie ku przestrodze wystawionych na widok na górze Tampa.

5. Zamek Drakuli w Bran

  • Adres: Strada General Traian Moșoiu 24, Bran 507025, Rumunia
  • Bilety: dorośli 45 lei, studenci 25 lei, seniorzy 35 lei, czworonogi 10 lei, dzieci do 7 r.ż. wchodzą za darmo
  • Strona www: http://www.bran-castle.com/

Czas na najpopularniejsze i najbardziej komercyjne miejsce w całej Rumunii, największą atrakcję związaną z Drakulą! Powstały na skale średniowieczny zamek zlokalizowany w Branie, do dziś powszechnie uznawany jest za siedzibę wampira. Prawda jest jednak zupełnie inna i co tu dużo mówić…trochę rozczarowująca. Miejsce to nie ma nic wspólnego zarówno z fikcyjnym Drakulą, jak również z Vladem Palownikiem, który zdaniem naukowców w zamku nigdy nie przebywał. Prawdziwą siedzibą Włada był bowiem Zamek Poenari, do którego nie udało nam się dotrzeć. Choć wśród mieszkańców Bran krążą pogłoski o nawiedzających miasto średniowiecznych duchach, zamek Drakuli nie jest wcale taki straszny jak go malują. Obstawiam, że to kolejny „wabik” na turystów. Jaka jest zatem historia Zamku Bran w skrócie? Wybudowany został w XII wieku i dawniej był naocznym świadkiem wielu sporów oraz krwawych batalii. Jako forteca stał na straży przecinających się szlaków handlowych i strzegł granic Siedmiogrodu przed najazdem wojsk. Pełnił również funkcję rezydencji letniej królowej Rumunii Marii.

Co w takim razie obecnie czeka na odwiedzających? Droga na zamek wiedzie przez jeden z największych bazarów Transylwanii, gdzie handel gadżetami z wizerunkiem Drakuli i Władem Palownikiem kwitnie w najlepsze. Nie dwa, trzy stoiska, jest ich całe mnóstwo! Znajdziemy tu dosłownie wszystko. Kubki, breloczki, magnesy, ceramikę, koszulki, zabawki i wiele więcej. Komercja pełną parą, mówię Wam :O Jeśli chodzi o sam zamek, główną jego część stanowi muzeum, w którym zobaczymy ekspozycję poświęconą królowej Marii, sale prezentujące historię fortecy i najbliższej okolicy oraz średniowieczne zbroje, sztandary, stroje, sprzęty domowe i dekoracje. Na żywo zamek nie jest wcale taki duży, a pomieszczenia w nim są bardzo ciasne i niezbyt przyjazne licznym turystom odwiedzającym to miejsce. Ciężko o dobre zdjęcie zamku z daleka ze względu na przewody wysokiego napięcia. Zamek przez wielu turystów nazywany jest największym rozczarowaniem i najsłabszą atrakcją Transylwanii. Moim zdaniem warto zobaczyć, ale jeśli go pominiecie to uwierzcie mi – zupełnie nic nie stracicie (to moja subiektywna opinia, bo szału nie ma) 😉 Z myślą o zmotoryzowanych, pod zamkiem znajduje się płatny parking.

6. Sighișoara

Przed Wami jedno z najważniejszych miejsc związanych z Drakulą. To właśnie w malowniczym miasteczku Sighisoara, w prawdopodobnie najstarszym świeckim domu w mieście, przyszedł na świat Wład Palownik. Wdrapując się na wzgórze mamy wrażenie, jakby czas zatrzymał się w miejscu. Stare miasto jest świetnie zachowane i do dziś doskonale oddaje dawny, średniowieczny charakter. Podczas wędrówki możemy podziwiać m.in. mury obronne i elementy fortyfikacji, Wieżę Zegarową, tzw. „schody szkolne” w postaci drewnianego tunelu na końcu którego znajduje się kościół Biserica din Deal, najcenniejszy zabytek miasta Sighisoara.

Najważniejszym turystycznym punktem wizyty w Sighisoarze jest jaskrawo żółty dom, w którym w 1431 roku urodził się Wład Palownik, gdzie spędził pierwsze cztery lata swojego życia. Dom Drakuli (Casa Vlad Dracul) pełni dziś rolę muzeum z niewielką ekspozycją poświęconą Drakuli.

Niesamowity klimat wzgórza stwarzają brukowane uliczki i kamienice w pastelowych kolorach, niczym we włoskim Burano. Nie dziwi więc fakt, że Wzgórze Zamkowe zostało wpisane na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Co więcej, miasto mimo licznych pożarów, ataków w skutek działań wojennych, epidemii dżumy i innych niesprzyjających okoliczności, zachowało dawny charakter i zostało uznane za jedno z najlepiej zachowanych średniowiecznych miast w Europie.

Fani horroru Zakonnica będąc w Sighisoarze mogą zajrzeć do oddalonego o 19 km zamku Criș Bethlen Castle, gdzie kręcone były początkowe sceny 🙂

Transylwania – nasza opinia

Chociaż sama byłam pełna obaw (niepotrzebnie), mężowi udało się namówić mnie na Rumunię 🙂 Zakorzenione w głowie stereotypy na temat kraju i jego mieszkańców skonfrontowaliśmy z rzeczywistością. I to jest super! Koniec końców bardzo się z tego cieszę, bo zmieniłam zupełnie sposób postrzegania tego kraju, jako ponurego i przygnębiającego. Sama Transylwania to region bardzo zielony, pełen pięknych krajobrazów, zamków, krętych dróg i urokliwych miast z zabytkowymi starówkami. W mojej ocenie najpiękniejszym z nich jest Sighisoara, a najbardziej klimatycznym Sybin. Warto uwzględnić je w planie podróży!

Język rumuński brzmi trochę jak włoski, ciężko go rozszyfrować natomiast bez aplikacji Google Translate. Nie udało nam się na trasie zobaczyć niedźwiedzi brunatnych, których w Rumuni żyje ok. 6500, najwięcej w całej Europie. Na siku zdecydowanie bezpieczniej jest zatrzymać się na stacji benzynowej, niż przy samym lesie lub po prostu na łonie natury 😉 Rumuni nie zwracają za bardzo uwagi na turystów, można czuć się raczej bezpiecznie. Nie mieliśmy żadnej nieprzyjemnej sytuacji. Cyganów (Romów) natomiast spotykaliśmy sporadycznie, zajętych własnymi sprawami, skupionych na swojej rodzinie. Nasz czas w Rumunii był ograniczony i choć chcielibyśmy zobaczyć jeszcze więcej w samej Transylwanii, jak i Rumunii to odpuściliśmy tym razem. Mam nadzieję, że kiedyś jeszcze wrócimy, a Wam jak najbardziej polecamy wybrać się na wycieczkę naszymi śladami! 🙂

Podobał Wam się ten wpis? Znaleźliście tu dużo pomocnych i ciekawych informacji? Zachęcam do śledzenia mnie na Instagramie, zaobserwowania mojego fanpage’a na Facebooku, podzielenia się nim ze znajomymi lub postawienia mi wirtualnej kawy 🙂

0 komentarzy

Zobacz także

Zostaw komentarz